S1: Release the Kraken
Informacje
Miasto Release the Kraken powstało we wrześniu 2008 roku. Miasto nosiło wówczas inną nazwę i posiadało znaczącą ilość członków. Nie było mocne militarnie i nie posiadało potężnych sojuszy, ale nie brakowało chętnych.
Obecnie miasto powoli osiąga górny pułap punktów rozbudowy, ale liczy tylko jednego członka- założyciela. Stało się tak przez zdradę jednego z założycieli, który rozwiązał miasteczko i wstrzymał budowę na długie miesiące. Obecnie miasto wróciło do swego dawnego właściciela i jest powoli rozbudowywane. Sam właściciel napisał i opublikował "Dzieje miasta Release the Kraken", aby wszyscy mogli poznać historię tego wspaniałego miasta.
Miasto znajduje się w hrabstwie Vendetta. Wszyscy gracze z doświadczeniem zostaną przyjęci. Klasa postaci, profesja, czy też poziom- nieważne! Wiadomości piszcie na św.1 do założyciela miasta Release the Kraken.
"Dzieje miasta Release the Kraken"
Budowa miasta
Narodziny miasta miały miejsce w ósmym roku drugiego tysiąclecia. Nasze małe miasteczko, mimo iż w pobliżu miało wielu konkurentów, rozwijało się dobrze, gdyż egoizm nie objawiał się w jego członkach nawet w najmniejszym stopniu. Fakt, budowa nie szła nam w tak zdumiewającym tępię jak naszym kolegom z innych miast, których atutem było nieustanne wstawiennictwo pieniądza niewirtualnego. Jednak nie narzekaliśmy. Wiedzieliśmy, że miasto jest tego warte.
Zdrada budowniczych
Jednakże żadne dobro nie trwa wiecznie. Nasi najlepsi budowniczy opuścili nas zaślepieni wizją radnych w wielkich metropoliach. Niewzruszeni płaczem małego miasteczka, które niegdyś pięło się w górę, a teraz ubolewa żegnając tych którym zawdzięcza swój kształt, odeszli. Nie ma litości dla zdrajców! Nie darowaliśmy im tego. Zniszczyliśmy ich, obdarliśmy ich z pieniędzy, poczucia bezpieczeństwa i zdrowia. Nie odebraliśmy im honoru, bo honor oni sami stracili opuszczając nasze miasteczko...
Nowi członkowie
Po pewnym czasie dołączyli do nas nowi, mniej doświadczeni, a mogłoby się wydawać, wierni budowniczy. Niedołęgi z nich były! Roztrwonili oni nasze gorliwie gromadzone pieniądze, brakiem jakichkolwiek umiejętności konstrukcyjnych! Żadne dobro nie trwa wiecznie. Liczne odwiedziny naszego miasta w celu dokonania zakupu tanich towarów u naszych kupców stały się gwoździem do trumny. Nasze miasto zaczęło tracić członków! Nieliczni wracali później, prosząc, błagając o ponowne przyjęcie, ale my nie dawaliśmy drugiej szansy! Nie ma litości dla zdrajców!
Ucieczki tchórzy
Z tygodnia na tydzień członków było coraz mniej. Ale my trwaliśmy w nadziei, że miasto odzyska swą dawną chwałę! Nadzieja to krucha była, ale jednak istniała. Jednakże żadne dobro nie trwa wiecznie. Atakować nas zaczęli dzikusy i bandyci. Uzbrojeni w przedmioty, których przeznaczeniem było tylko jedno- zabójstwo! Wielu z nas uciekło i zarazem przestało być jednym z nas, na zawsze. Nie ma litości dla zdrajców!
Walka
Walczyliśmy dzielnie, ale ich było więcej, byli silniejszy i zionęli do nas ogniem nienawiści i pogardy. Wielu z agresorów okazało się być dawnymi mieszkańcami naszego miasteczka. Tych tępiliśmy najbardziej. Nie ma litości dla zdrajców! Walka pochłonęła cały nasz majątek, sprzedawaliśmy znaleziska, cenne ubrania robocze, by kupić broń i ubiór bitewny. Duże to był pieniądze, ale wiedzieliśmy, że walczymy w słusznej sprawie.
Gadzia prośba
Zostało nas tylko kilkunastu! Było nas czterdzieścioro, a została mała garstka! Dobrze się stało. Wyplewiliśmy chwasty, zostały same nasiona. W mieście dalej pełnię funkcję założyciela, nikt nie zarzuca mi złego zarządzania, ale ON poprosił bym mianował GO swym zastępcą. Największym błędem jaki popełniłem w dziejach tego miasta było powierzenie MU tej funkcji!
Powolna śmierć miasteczka
Stało się! Zostało nas pięcioro! Powstały forty i zaczęły toczyć się zaciekłe bitwy o władzę w tych twierdzach. Połowa z nas odeszła, została piątka! Zdrajcy dbali tylko o swój interes, a wyższe dobro- dobro miasta- było nic niewarte. Nie szkoda nam ich! Nie mamy współczucia dla oszustów i dezerterów! Nie ma litości dla zdrajców! Ale mimo wszystko miasto wydaje się teraz takie ciche, takie puste, takie martwe...
Zdrada węża
Ujawnił swoje prawdziwe oblicze! Żmija w ciele człowieka! Osoba którą mianowałem mym zastępcą zdradziła mnie! Tego dnia miasteczko poszarzało, budynki straciły swój kolor, niebo pokryło się czarnymi chmurami, a ziemia poczerniałą od jadu węża, którego ja mianowałem swoją prawą ręką! Wąż zniszczył miasteczko i popełzł do obozu wroga! Żadne dobro nie trwa wiecznie! Mogłem się tego spodziewać, ale miałem cichą nadzieję, że nasze miasto podniesie się z kolan i zabłyśnie na nowo!
Krucha nadzieja
Kiedy zorientowałem się, jaka to krzywda zdarzyła się memu miastu, było już za późno by je odzyskać. Miasto zyskało nowego założyciela, nową nazwę. Niby wyglądało tak samo, ale to nie było MOJE miasto, to było miasto POMAGIERA WĘŻOWEGO. Wiedziałem to. Pragnąłem zemsty na wężu, ale wiedziałem, że muszę być czujny, jeśli chcę jeszcze kiedykolwiek zasiąść w ratuszu mojego byłego miasteczka.
Klęska żmii
Przez długi czas żyłem bez miasta, oddalony od swego dawnego miasteczka o kilka minut drogi. Czekałem. Długo czekałem, ale wiedziałem, że się opłaci. Moje miasto jest tego warte! Jest warte każdych pieniędzy i poświęcenie każdej godziny, każdej minuty swego życia! Pewnego dania stało się! Pomagier wężowy zniknął. Miasteczko poszarzało na nowo, ale piękna to była szarość! Wiedziałem, że wkrótce przywrócę miasteczku jego dawną nazwę i kolory!
Odzyskanie
Udało się! Miasto jest moje! Odzyskałem je! Kiedy inni kapitulowali, uciekli, ja zostałem. Było nas czterdzieścioro, a zostałem ja jeden! wszyscy inni zniknęli, rozpłynęli się w hańbie! Sam wąż spłonął w płomieniach hańby i zdrady! Lecz ja zostałem! Poświęciłem wszystko dla swego miasta! Wysoką cenę zapłaciłem, za to by znów zasiadać w ławach ratusz miejskiego. Ale miasteczko warte było swej ceny...
"Jeszcze tylko kilka gwoździ..."
Miasto już prawie skończone. Muszę tylko jeszcze wybudować budynek szeryfa i stragany targowe. Jednak nie ma pośpiechu. Zajmę się nimi później. Na razie pragnę delektować się wspaniałością mego miasteczka. Jednak odczuwam mały smutek spowodowany brakiem towarzyszy. Niewielu chętnych, domy mieszkalny puste, a mogły by pomieścić pięćdziesięciorga!
Koniec wędrówki
Budowa idzie powoli, ale nie śpieszę się. Odniosłem zwycięstwo. Przetrwałem i ocaliłem sens mego istnienia, moje miasteczko! Żadne dobro nie trwa wiecznie, ale ja wierzę, że z moim miastem jest inaczej! Ono będzie trwać wiecznie! Nie zdobędą go bandyci, zdrajcy, a nawet podstępne węże! Kiedy połamie mi się broń będą walczył gołymi rękami z tymi którzy spróbują odebrać moją chlubę, moje miasteczko.